Reanimacja
15 Dec 2015 3:02 PM (9 years ago)

A właściwie prowokacja, bo żadnej reanimacji nie będzie. Pacjent zapadł w śpiączkę rok temu i nie mam zamiaru go z niej wybudzać. To jest ostatni post na tym blogu, a ja pakuję nową energię i pomysły i przeprowadzam się pod nowy adres.
Zapraszam na:

To moja wersja kalendarza adwentowego.
Ten okaz od dzisiaj wisi na naszej ścianie i swoją obecnością
uwolnił mnie od obowiązku odpowiadania na zadawane codziennie (!)
pytanie o to kiedy będą święta.
Z marszu stał się łakomym
kąskiem dla pewnego małego słodyczowego skrytożercy :P i liczę,
że może przy okazji stanie się też małą lekcją cierpliwości
:D
A święta w tym roku zapowiadają się
wyjątkowo, bo przecież będzie o jedną rozdziawioną buzię na
widok choinkowych światełek więcej :D
Odliczanie czas zacząć!

Młody
wprawdzie już przestał ryczeć przeciągle :P ale i tak zdążył
zainspirować mnie do stworzenia bandy prehistorycznych stworów. No bo
niby co innego powiesić nad łóżeczkiem małego krzykacza? Jakoś
pszczółki i motylki zupełnie mi do tej roli nie pasowały.
A
co do wieści z placu boju, to coraz lepiej się dogadujemy :D
Dzieciaki się uwielbiają i mam nadzieję, że to im zbyt szybko nie
minie. Młody rośnie błyskawicznie i wprost wychodzi z siebie na
widok starszej siostry, a ja powoli zaczynam ogarniać ten cały
życiowy rozgardiasz, który u nas ostatnio zapanował :D
Panna Julianna w jesiennej osłonie (tak, jeszcze niedawno było zupełnie ciepło)
a na deser porcja solidnych wygłupów :D
Pozdrawiam!
newborn crib
1 Jul 2014 8:13 AM (10 years ago)

Młody zamieszkał tymczasowo z nami w "dużym" pokoju, szumnie zwanym salonem :D Jego kącik, dzięki zastosowaniu mocno ograniczonej palety barw :D nie wyróżnia się jakoś drastycznie. Spokojnie można powiedzieć, że został zrobiony na szaro.
Do kompletu z gwieździstym kocykiem uszyłam ochraniacz do łóżeczka, który przyda się pewnie za czas jakiś, gdy Młody zacznie się wiercić.
Tkaniny w gwiazdki wystarczyło jeszcze na taki powiedzmy organizer :D
i na koniec jeszcze, w kąciku Młodego znalazła miejsce dla siebie taka oto męska :D (bo z aplikacją w kształcie ciągnika :D) kosmetyczka na przeróżne niezbędne drobiazgi :D
A nasz trzytygodniowy lokator prezentuje się tak:
Pozdrawiam,

Młody człowiek, dla którego uszyłam gwieździsty kocyk ma starszą siostrę, która okazała się być małą zazdrośnicą. Kategorycznie zażądała podobnego kocyka dla siebie, a pisząc "kategorycznie zażądała" mam na myśli tak długo wpatrywała się we mnie spanielimi oczami, aż uległam. Koc dla Młodej jest znacznie większy i właściwie swobodnie może pełnić również funkcję narzuty na łóżko. Z resztek dodatkowo powstał taki oto słoń i tu znowu kłopot, bo słoń nie ma rodzeństwa ;D
Jakkolwiek dziwacznie to brzmi, leżenie plackiem wychodzi mi już bokiem... pocieszam się, że jeszcze TYLKO kilka tygodni i znowu stanę na nogi :D i wtedy dopiero walka z siostrzaną zazdrością przybierze realny wymiar :D
pozdrawiam,

Miał być
wyjazd na ferie, miały być wiosenne spacery, miał być mały remont.. nic
z tego! Jest: przymusowe leżenie, kilkutygodniowy (wręcz) areszt
domowy.. Jak widać, możemy sobie planować co tylko chcemy, a los często i
tak ma to w nosie.. leżę zatem, powtarzając sobie wciąż, że tak trzeba i
że to tylko tymczasowa sytuacja i oczywiście (a jakże :P) planuję, co
będę robić jak tylko dane mi będzie wrócić do normalności.
Na
szczęście leżąc plackiem można mimo wszystko wiele robić, jeżeli się
tylko chce, a mnie na szczęście jeszcze się chce :D Na razie udało mi się
uszyć kocyk/kołderkę dla pewnego długooczekiwanego malucha. Trudność
polegała na tym, że nie wolno mi było usiąść przy maszynie, więc jest
zrobiony w 100% ręcznie :) nic mnie nie powstrzyma :)
We planned to go on vacation, we also planned some renovation, but our plans did not work out. Quite unexpectedly, we found that for a few weeks I just have to stay in bed. This situation is very difficult and complicates my life and my family life a little bit. Fortunately, despite the limitations, many things you can do in spite of everything. I insisted and finnally made a baby blanket. It was not easy, because I could not use a sewing machine.
Here it is :)
Ten domek uszyłam specjalnie z przeznaczeniem na wakacyjną
podróż i rzeczywiście pojechał z nami na zeszłoroczne wakacje.
Zamieszkała w
nim para skarpetkowych misiów i cała rzesza gadżetów, których zadaniem
było odklejanie nosa panny J. od tabletu.
W dużej mierze się udało, choć
zaznaczyć należy, że oprócz rzeczonego domku wypchanego po dach zabawkami,
grami i innymi ustrojstwami, jechało z nami jeszcze wielkie torbiszcze pełne
książek i gazetek wszelkiej maści (kto podróżował autem z kilkulatkiem dłużej
niż dobę, ten wie o czym mowa). Jechał z nami również spragniony urlopu nad
ciepłym morzem pan rekin, którego wnętrzności okazały się być niezwykle
przydatne podczas długiej, monotonnej podróży.
Temat mocno wakacyjny poruszam ze względu na
zbliżający się wyjazd na ferie i co za tym idzie podróż, na szczęście
kilkugodzinną zaledwie. Może macie jakieś swoje sprawdzone patenty na
uatrakcyjnienie podróży, unieruchomionemu w foteliku kilkulatkowi?
PS 1: Moi rodzice nie doceniali
znaczenia zaplanowanych przezornie przed podróżą atrakcji dla dzieci, więc
podczas każdej wyprawy KAŻDEJ absolutnie, przez cały czas jej trwania, śpiewałam
na całe gardło, w kółko i bez końca, z nudów oczywiście „Czterech małych
murzynków, poszło do lasu po mech...” (znacie to?)
PS 2: Daleko jeszcze?
5th birthday :)
17 Feb 2014 1:33 AM (11 years ago)

My sweet little girl turned five years old!
She makes our family soooo happy. How grateful we are for this girl :)
Nie wiem jak to
możliwe, że czas tak gna. Ostatnie miesiące, albo minęły w mgnieniu oka, albo
ja zapadłam w jakiś sen zimowy. Zimy nie lubię, bo jest zimno :P, bo dni są
krótsze, bo jakoś wszystko wolniej robię niż zwykle, zwalniam, a świat jakby na
złość wcale nie kręci się wolniej. Serio, nie znoszę zimy.. Musiałam się wiec
porządnie zmotywować, wziąć w garść i zająć czymś co sprawi, że
paradoksalnie nie będę już miała czasu kompletnie na nic, w tym również na narzekanie
na zimę. Sprzyjającą temu okazją stały się zbliżające nieuchronnie urodziny
Młodej. Jak przystało na matkę wariatkę, mimo tego, że czasu zostało niewiele,
zaplanowałam wielkie party a na nim milion pięćset sto dziewięćset atrakcji :D
i tym oto sposobem, rozpoczynając prawdziwy wyścig z czasem, sama sobie
strzeliłam w stopę :P

I don’t know how
time flew by so fast. I’ve fall into winter sleep or the last few months have
just gone in a blink. I don’t like winter simply because it’s cold :P , because
days are shorter and because I’m pretty
slow at anything I’m doing and I hate it. I had to motivate myself to find
something to distract my mind and keep me busy. And I found it. Although I
don’t have lot of time I’ve planned to organize a big birthday party for my
five year’s old and I hope that I manage to do everything I came up with.
Anyhow, the race against time starts now.

Usłyszałam niedawno od znajomego, że jestem okropnie poukładana. No i w pierwszej chwili przykro mi się zrobiło i nawet już miałam się obrazić, kiedy na szczęście przyszło opamiętanie i objawienie zarazem. Bo to przecież prawda. Jestem strasznie poukładana. Takie są fakty.
Lubię planować i lubię mieć wszystko zaplanowane, lubię spisywać rzeczy, które są do zrobienia, a potem z premedytacją je odhaczać na mojej/moich listach. Jestem maniaczką sporządzania list wszelkiej maści od listy zakupów począwszy na liście postanowień noworocznych kończąc.
Nie potrafię wyjechać na wakację bez listy rzeczy niezbędnych do zabrania i listy rzeczy, które trzeba zrobić przed wyjazdem. To znaczy niby potrafię, ale nie lubię i nie chcę. Planuję więc dni, tygodnie i miesiące. Tak już mam. I chociaż zwykle wszystkiego co zaplanuję, nie jestem w stanie zrealizować :P cóż trudno nikt nie jest idealny.. to bez tych list jakiś chaos się wkrada w moje życie i stres niepotrzebny przy okazji, więc po co ja mam się męczyć i żyć na pełnym spontanie :P ? Skoro mogę sobie wszystko pięknie poukładać? ... przynajmniej na kartce?
Tak przyznaję się mam obsesje tworzenia list.
A Wam nigdy nie zdarzyło się siedzieć do późna i spisywać, planować rzeczy do zrobienia na następny dzień? Jakoś nie chce mi się wierzyć, ze jestem osamotniona w tym moim szaleństwie.
A Friend of mine called me once: "overly organized person". I remember that first I felt pretty much offended by that phrase and then happily the revelation came. Because that is absolutely true. I do have a total obsession to be organized and I just need to (I mean need to!) make lists, lots of them. Starting with the shopping list and ending with the one of New Year's resolutions.
I cannot imagine going on holiday without preparing a list of things we have to take and list of things we have to do before we leave. I mean I can imagine it but I don't want to.
Without all this lists my life will be completly chaos and also very stressful. So I keep on planning the next days, weeks and months and even if not all of these plans I manage to realize I still like to do that and I think that thanks to those lists I can feel much safe and much more confident.
Did any of you guys ever stay up late at night to make a list of things to do the next day? I cannot believe I'm the only one in my madness.
A.
summer flashback
27 Aug 2013 10:31 AM (11 years ago)

Jeszcze się wprawdzie nie skończyło, ale ja już robię małe podsumowania. U nas krótko rzecz ujmując lato było w tym roku słodko-gorzkie.
Gorycz przynieśli złodzieje, którzy z jednej strony pozbawili nas pewnych dóbr doczesnych, i tę bolesną stratę musieliśmy niestety przeboleć, a z drugiej strony pozostawili to okropne uczucie,że ktoś kompletnie obcy wtargnął do naszego mieszkania i bezceremonialnie splądrował nasze prywatne rzeczy.
Słodycz przyniósł z kolei wyczekany długo urlop... ładowaliśmy akumulatory, wyrównywaliśmy oddech i nabieraliśmy dystansu.
Teraz już po powrocie kiedy maszyna znowu ruszyła :) mamy przynajmniej do czego wracać myślami i za czym tęsknić :)
Although the summer is not over yet I am ready to make some summary. This summer was bitter sweet for us.
We had an unpleasant adventure with thieves. They took our valuables and left us with that horrible feeling that someone completely stranger was here at our apartament and touched our private things .
On the other hand we had a very enjoyable family holiday. We ate delicious food, relaxed and tried to build up strength. It was great.
Now we have a brand new memories and once again we can begin to yearn for the summer.
A.
magic memories
26 Jun 2013 10:37 AM (11 years ago)

Tego rodzaju haftowane scenki rodzajowe wisiały obok pieca kaflowego w kuchni w starym domu mojej babci. Myślę, że sporo z Was je pamięta. Mnie zainspirowały do wyhaftowania podobnej dla moich rodziców z okazji ich rocznicy ślubu. Wyszło tak jak widać. Moje dzieło spodobało się im na tyle, że jest to pierwsza rzecz, którą widzą teraz goście wchodzący do działkowego domku moich rodziców. Idealnie wpisuje się w tamten klimat.
This kind of embroidered cloths were hanging in my grandmother’s kitchen. I think that a lot of you can remember such things. This kind of old embroidery inspired me to do something similar for my parents to celebrate their wedding anniversary. It came out as you can see. They appreciated my work so much that they make it the first thing their guests see now entering into their summer house. It fits perfectly.
Pamiętacie te stare haftowane makatki?
Do you remember those old embroidery?
birthday cake
17 Jun 2013 10:31 AM (11 years ago)

Tort dla świeżo upieczonej czterdziestolatki. Trochę rubaszny, dość efektowny, podobno smaczny, oczywiście najwięcej pracy zajęło wyrzeźbienie klaty tego pana.. ale jak powszechnie wiadomo nad pięknym ciałem trzeba pracować długo i żmudnie :P
Tort na miejsce imprezy przewieźliśmy cudem (!) w jednym kawałku, a właściwie w dwóch bo złożyliśmy na miejscu.
A Wam się podoba?
Cake for the 40th birthday. Made especially for my husband’s sister. A little bit ribald, fairly attractive and apparently tasty. I worked hard to sculpt the body of that naked man, but as you perfectly know if you have a beautiful body you need to work hard and arduously ;P
It was a miracle that we actually were able to bring it to the birthday party in one piece.
Do you like it?

Tak wiem, jakieś szaleństwo pogodowe za oknem.. miasto spłynęło wodą, zatapiając przy okazji kilka aut i skutecznie psując mieszkańcom weekendowe plany spacerowe, a ja tu jeszcze z szarością wyjeżdżam.. nic nie poradzę.. lubię ją więc jest jej u nas pod dostatkiem...
Lubię od czasu do czasu zrobić coś na szaro :)
- ostatnio dostało się szafce, która jakoś gryzła mi się z białymi meblami w pokoju
panny J....
- a jakiś czas temu parze zdezelowanych foteli.. wyglądały delikatnie rzecz ujmując .. mało zachęcająco :P ale postanowiłam dać im szansę :)
Yes, I know.. crazy weather outside the window... My city flowed with water, sinking some cars. The rain disrupted our weekend plans, and here I'm going back to the grey… I can not help it.. I like it – there is a lot f it in our house..
I recently repainted an old pine cabinet…and some time ago I renewed old seats… looked awful but I decided to give them a second chance..
just another doll
10 May 2013 10:28 AM (11 years ago)

Powstała oczywiście na życzenie Panny J.
Zastosowanie: przytulanie :D
This doll was created on request of Miss J.
Application: hugging :D
A tutaj kilka migawek z naszej tegorocznej majówki. Pogoda nie dopisała, ale i tak było fajnie.
A few snapshots from our weekend. Although the weather was not favorable, it was very nice.
moving out
14 Apr 2013 2:55 AM (12 years ago)

Chyba, każdy kto kiedykolwiek musiał się przeprowadzać przyzna, że jest to całkiem spora rewolucja w życiu. Szczególnie wtedy kiedy przeprowadzka wiąże się nie tylko z remontem nowego miejsca ale też przeniesieniem dziecka do nowego przedszkola (?!) i to w środku roku... kosztowało nas to trochę nerwów i młodą też, mnie osobiście jakiś milion obaw :)
Minęły trzy miesiące i chyba przywykliśmy do nowego miejsca. Poniżej kilka ujęć z nowego pokoju Panny J., która bardzo aktywnie uczestniczyła w jego urządzaniu. Skończyła cztery lata i bardzo dokładnie wie co jej się podoba a co nie :) urodziny (obchodzone już w nowym miejscu) nie mogły się oczywiście odbyć bez urodzinowego tortu :)
projekt: Panna J. wykonanie: ja :)
Ciesze się, że wróciłam :)
I think everyone who ever had to moved out admit that it's quite a revolution. For us, the moving out wasn't just the renovation part. we had to transfer her into a new kindergarden, and it wasn't easy.. nerves and million of concerns.. It's been tree months now and I think we're used to a new place.. more or less :)
I put a few shots of Miss J.'s new room. She was very actively involved in the decorating part. She is 4 now and knows exactly what she likes. Her birthday cake is also her project :)
I'm glad I'm back :)
Dollhouse DIY
27 Dec 2012 1:07 PM (12 years ago)

Panna J. w tym roku wysłała list do Świętego, w którym szczegółowo narysowała co chciałaby pod choinką znaleźć. Święty, a właściwie Święci nie zawiedli, a dodatkowo pod choinką panna J. znalazła coś jeszcze... Ten prezent przez ostatni miesiąc stanowił nasz (mój i mojego nieocenionego ślubnego) tajny projekt, piłowany, sklejany i malowany w wielkiej tajemnicy, po wielkiemu cichu. Projekt tej nieruchomości zrobiłam ja, wykonawcą i inspektorem budowlanym był Mąż, gotowy budynek musiałam już TYLKO pomalować, przykryć dachem, ułożyć podłogi i urządzić :) a w bonusie generalny wykonawca zlitował się i zamontował oświetlenie :) Zapraszam do środka!
Ostrzegam, marzyło mi się wnętrze mocno eklektyczne i nie zdołałam się pohamować :P
Elewacja jest silnie inspirowana wiktoriańskimi domami, do tego klasyczne drzwi wejściowe, a w środku hulaj dusza! Spokój stonowanego salonu zburzyłam wieszając na ścianie kiczowatego jelenia, skandynawską kuchnię zbudowałam na klasycznej czarno białej szachownicy, sypialnia to szaleństwo glamour, chociaż patchwork jest zdecydowanie z innej parafii, łazienka taka trochę angielska, trochę vintage, sama nie wiem, a na strychu to co swobodnie można znaleźć na każdym szanującym się strychu :P przynajmniej tak sądzę.
Wszystkie meble i dodatki to moje dzieło. Prawie wszystko trzyma się skali 1:12, wszystko prócz mieszkanki, niestety nie udało mi się znaleźć odpowiedniej lalki, jest trochę za mała, ale przyjęliśmy roboczo, że domek zamieszkuje mała dziewczynka :P Poza tym musiałam ją trochę wystylizować, żeby wyglądała trochę bardziej współcześnie :P błyszcząca sukienkę zamieniłam na trochę przyduży sweter i spódnice maxi :P
Co do miny panny J.... bezcenna!!!!!
Miss J. has sent a letter to Santa this year and happily she got what she wanted. But Santa was very generous this year and decided to give her something more. This gift was our secret project for the last month. We built it and painted in great secrecy. I designed this property, my husband was the general contractor. Once the dollhouse was built I started to decorate it. I warn you, I wanted to decorate this house in a eclectic style and nothing and no one stopped me :)
All furniture and accessories are my work, or are the result of unexpected modifications. I tried to stick to a 1:12 scale, however not everything was managed. For instance: the doll is a bit to small, and the bed is a bit to big :P
We put a lot of work on this project but I think it was worth it. Our daughter's face when she saw the house waiting for her under the Christmas tree was absolutely priceless.

Panna Julianna łamie stereotypy :P Owszem nadal jej ulubionym kolorem jest wściekły róż, ale niewykluczone, że za sprawą sąsiedzkiej znajomości z pewnym chłopcem, którego pokój wręcz pęka w szwach od aut wszelkiej maści, zaczęła pałać miłością gwałtowną do miniaturowych czterokołowców :)
No i ok. Chce się bawić samochodami? Proszę bardzo, pochwalam, ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała przemycić przy tej okazji czegoś od siebie :P Samochód samochodem, ale każdy użytkownik dróg ma śmierdzący obowiązek znać znaki drogowe, a ponieważ panna Julianna znakami interesuje się żywo już od dawna.. (zaczęło się od tego znaku...
... wprawdzie nie drogowego, ale to on zapoczątkował lawinę pytań w stylu: "a co oznacza ten znak?".. stanęło na tym, że zrobię dla niej TOR :) i znaki drogowe do zabawy/ nauki jak kto woli :) oto i one :)
Na koniec, żeby nie było że Młoda zatraciła zupełnie swe babskie instynkta zapewniam, że po stworzonych przeze mnie drogach rzeczywiście śmigają samochody.. ale przez przejscie dla pieszych od czasu do czasu przebiega różowy, welurowy kucyk-jednorożec :) to chyba dość dziewczyński akcent :P

Marzyłyście kiedyś o domku dla lalek? Może w dzieciństwie taki miałyście, a może teraz mają go Wasze dzieci?
Ja marzę o domku dla lalek dla mojej Panny Julianny :) nie o takim różowo-plastikowym, ale solidnym, drewnianym, dopieszczonym w najdrobniejszych detalach. Wymyśliłam, że zabawię się w stolarza i wybuduję go sama.. nie wiem czy zdołam, w każdym razie zaczęłam od projektu .. rysowałam, kreśliłam i kombinowałam i ciągle coś było nie tak.. nie potrafiłam się zdecydować na to w jakim ma być stylu.. w końcu wyszło coś pomiędzy wiktoriańskim, klasycznym a.. nie wiem sama .. kamienicą? To na razie tylko makieta, ale na jej widok mój ślubny stwierdził, że powstaje coś w stylu skandynawskim (?!) i dobrze.. nie mam w sumie nic przeciw temu :)
Fasada :)
Nie widać wprawdzie ale zapewniam, że wstawiłam okna :)
Parter, piętro i strych..
Ok.. makieta już jest, wszystko sobie rozrysowałam, teraz wystarczy już TYLKO :P zacząć budowę właściwej nieruchomości..
PS: czy u Was też jest dziś biało?